
We’ve been quiet on net since Easter but we’ve have a good reason for it. There’s been so much going on recently. First of all we moved to a new apartament, still the same city but different address. We really outgrew our old apartament and were in need for extra bedroom so after fast research, we found a two bedroom apartament with two bathrooms and a living room with a little kitchen. It’s not perfect but we have our bedroom for ourselves at last and that’s all that matters 😉 Also, I love the view.
Od swiat Weilkanocnych bylismy niemal nieobecni na necie ale mielismy po temu kilka dobrych powodow. Tak wiele sie ostatnio dzialo. Przede wszystkim przeprowadzilismy sie do nowego mieszkanka, nadal w Limerick, tylko kilka ulic dalej. Wyroslismy juz na prawde z naszego poprzedniego mieszkania i czulismy, ze potrzeba nam dodatkowej sypialni. Po krotkich wiec poszukiwaniach, przenieslismy sie do mieszkania z dwiema sypialniami i dwiema lazienkami praz salonie z aneksem kuchennym. Nie jest idealne ale nareszcie mamy sypialnie tylko dla siebie z Misim i to jest najwazniejsze 😉 . Poza tym, uwielbiam ten widok.

On the day of move, visited us Weronika (or as Anabel calls her- auntie Nika). She spent a week with us and it was a great week. I felt like on holidays myself, I didn’t bake nor cook that week. We visited cliffs of Moher together and Bunratty castle. These are some beautifull places in Ireland but we haven’t visited them since girls were born so I haven’t had a chance to show them to you. I have lots of photos which I want to share so today it’s going to be just Limerick and cliffs. I’ll save Bunratty for the next time.
W ostatnim dniu przeprowadzki, przyjechala do nas takze Weronika (czy jak anabel ja nazywa- ciocia Nika). Spedzila u nas tydzien i byl to naprawde fajny tydzien. Sama czulam sie jak na urlopie, prawie nie gotowalam ani pieklam podczas jej wizyty. Odwiedzilismy klify Moher oraz zamek w Bunratty. To jedne z piekniejszych miejsc w Irlandii, ale od narodzin dziewczynek nie odwiedzalismy ich, wiec nie mialam okazji wam ich pokazac. Mam mnostwo zdjec, ktorymi chce sie podzielic wiec dzis ograniczymy sie do klifow a Bunratty zachowam na nastepny raz.
Let’s be honest, there’s not much to see in Limerick so we took like three photos in the city.
Badzmy szczerzy, w Limerick nie ma za wiele do ogladania wiec pstryknelismy jakies trzy fotki w miescie.



Cliffs, though, were magnificent. It was wonderful to be out of the city, surrounded by nature, rediscovering beauty of Ireland. If you’re planning on visiting them, get yourself some thick hat and a good jacket because it’s always soooo windy there. Totally worth seeing tough.
Klify, natomiast, sa wspaniale. Cudownie bylo wyjechac z miasta, byc otoczonym przez nature, odkrywac na nowo piekno irlandii. Jesli planujecie wycieczke nad klify, zaopatrzcie sie w dobra kurtke i gruba czapke bo odatlantycki wiatr powala z nog. Warto jednak sie wybrac.
As we don’t own a car, we hardly ever get out of the city. But when it happens, it charges my batteries for a long time. I love nature and dream of a little (well, maybe not so little 😉 ) house in a village, where I would spend my free time gardening, taking long walks and contemplating God’s creation. Doesn’t countryside clear your mind and make you peacefull and just happy?
Poniewaz nie posiadamy samochodu, zadko kiedy wyjezdzamy z miasta. Kiedy jednak nadazy sie okazja, laduje swoje baterie na dluugi czas. Kocham nature i marzy mi sie maly (no moze nie taki znowu maly 😉 ) dom na wsi, gdzie spedzalabym wolny czas na pracach w ogrodku, dlugich spacerach i kontemplacji stworzenia. Czy wies nie klaruje waszych mysli, uspokaja i po prostu uszczesliwia?
So there they are: cliffs of Moher
Wiec oto sa: klify Moher








Laura(first from the right), who was our driver and a tour guide in one, took us to see st. Brigid’s well on te way back. I must admit that until then I had never even heard of st Brigid. Aparently, she is , along with st Patrick and st. Columbus, the most famous and popular saint in Ireland. On 31st of January, Irish used to put st Brigids straw crosses in their larders to prevent pucks from stealing cream and milk 🙂 , because st Brigid is a patron of dairy products.
Laura( pierwsza z prawej), bedac naszym kierowca i przewodnikiem w jednym, zabrala nas w drodze powrotnej nad studnie sw Brygidy. Musze przyznac, ze az do tego czasu nigdy nawet nie slyszalam o Brygidzie a jest ona, po sw Patryku i Kolumbusie, najslawniejsza i najbardziej popularna swieta irlandzka. Dawniej, 31 stycznia, Irlandczycy wkladali slomiane krzyze sw Brygidy do swoich spizarni by strzegly je przed chochlikami spijajacymi smietanke z mleka 🙂 , sw Brygida bowiem jest patronka wyrobow mlecznych.




