Prawie 15 lat temu przyjelam oferte znajomych by przyjechac do Irlandii do pracy na ich miejsce. Z wielkim plecakiem wypchanym najpotrzebniejszymi rzeczami wsiadlam w pociag do Pragi a tam w samolot do Dublina. Plan byl, jakich wiele, jeden rok przygody i oszczedzania a potem powrot do ojczyzny bo na tyle pozwalal mi urlop dziekanski. Po szesciu miesiacach wiedzialam juz, ze z planu nici.
Niektorzy znajomi przysylaja mi video i fotki zatytulowane ” Polska- najpiekniejszy kraj” czy “Dumny z bycia Polakiem”. Niektorzy pytaja kiedy wracam do Polski i patrza ze szczerym zdziwieniem gdy mowie, ze nie planuje powrotu. Zapewniaja, ze Polska jest najlepszym krajem na swiecie i nie wyobrazaja sobie mieszkania gdziekolwiek indziej. Warte zauwazenia jest to, ze najczesciej sa to ludzie, ktorzy nigdy nie mieszkali w zadnym innym kraju.
Mam wielu znajomych, ktorzy wrocili do Polski. Niektorzy zostali, ale wiekszosc wrocila do Irlandii. Wielu ludzi, ktorzy wrocili lub planuja wrocic rozumiem. Mieszkaja od dekady lub wiecej w Irlandii, jednak nadal nie mowia po angielsku. Bariera jezykowa nie pozwoli im sie nigdy zaaklimatyzowac. To musi byc bardzo uciazliwe nie moc samemu isc do urzedu czy na wywiadowke do szkoly dziecka czy chocby porozumiec sie samodzielnie w pracy.
Wielu ludzi jest tez bardzo zzytych z rodzicami i rodzenstwem i nie wyobraza sobie mieszkac juz na zawsze w takiej odleglosci od rodziny. Inni natomiast postrzegaja powrot do Polski za przejaw patriotyzmu. Jeszcze inni maja problemy malzenskie, rodzicialskie lub jeszcze inne i wierza, ze zmiana miejsca je rozwiaze.
Ja w Irlandii jestem szczesliwa. Wszystko mi tu odpowiada, nawet pogoda, na ktora tak wszyscy narzekaja. Nigdy nie lubilam goraca ani zimna. To, co bardzo mi tez w tej sytuacji pomaga to moja elastycznosc, zdolnosc do odnajdywania sie w nowych sytuacjach. Mam syndrom Pollyanny, zawsze probuje odnalezc w kazdej sytuacji cos pozytywnego. Kilka lat temu Misi rzucil haslem by przeprowadzic sie do Wegier i urzadzic tam dla nas mieszkanie. Od razu sie zgodzilam, pomyslalam, ze to bedzie swietna przygoda. Zreszta kto by nie chcial mieszkac nad Balatonem? Teraz czasem Misi pyta mnie czy nie przeprowadzilabym sie do Hiszpanii. Gdybysmy byli we dwojke, zaczelabym odkladac i sie pakowac. Ale musimy wziac pod uwage dobro calej naszej piatki.
Irlandie kocham za tak wiele rzeczy. To tu zakochalam sie w Misim, zareczylam i nawet wzielam slub cywilny. Tu urodzilam wszystkie moje dzieci, odkrylam pasje do dekoracji tortow. Irlandie zawsze bede kochac, gdziekolwiek los mnie nie zaniesie.
Najwiekszym plusem zielonej wyspy sa ludzie z ich cudowna mentalnoscia. Potrafia oderwac sie od swoich zajec gdy zapytasz o droge nie tylko, zeby ci ja wskazac ale czasem nawet zaprowadzic czy podwiezc. Zagaduja cie na przystanku autobusowym, w sklepie czy pod kosciolem. Obsluguja cie z usmiechem, staraja sie byc pomocni w urzedach. Przepuszczaja sie na drogach, nie krzycza i nie wyzywaja. Unikaja konfrontacji. Garda (irlandzka policja) przechodzi razem z toba przez jezdnie na czerwonym swietle gdy nic nie jedzie bo rozumieja tu, ze prawo jest dla ludzi a nie odwrotnie. Przyjemnie sie zyje w takim spoleczenstwie.
Ciesze sie jednak, ze urodzilam sie i wychowalam wlasnie w Polsce. Kocham Polska kulture i literature i nie potrafie wyobrazic sobie nawet jaka bylabym osoba gdybym nie nasiakla nimi za mlodu. Poza tym Polska jest idealnym krajem do zwiedzania. Jest tu wszystko: morze, gory, jeziora, pustynie, puszcze, stare miasta i nowoczesne budowle. Tyle pieknych, fascynujacych miejsc. To, co kocham szczegolnie, to nasza zdolnosc celebrowania wszystkiego i bogactwo tradycji. Na prawde umiemy uczynic dzien szczegolnym z naszymi tradycjami, obchodami, apelami.
To, ze mieszkam w Irlandii nie jest jakas zdrada. Nie przekreslam Polski ani zadnego innego kraju jako miejsca do zamieszkania. Nie uwazam jednak, ze mam obowiazek wrocic do kraju ojczystego tylko dlatego, ze akurat w nim sie urodzilam. W tej chwili jestesmy szczesliwi tu gdzie jestesmy i nie planujemy zmiany. Ale nie zamykamy tez zadnych drzwi.
Uwazam sie za wielka szczesciare, dlatego, ze moge czerpac do woli z obu kultur i wplatac tradycje obu krajow w nasze rodzinne celebracje. Wciaz cos nowego poznaje i ucze sie. Lubie taki styl zycia. A kiedy zatesknie nie do wytrzymania za Polska, wsiadam w samolot i jestem. Przeciez swiat jeszcze nigdy nie byl tak maly.